poniedziałek, 19 lipca 2010

Robótki w podróży: Przemyślenia na początek


Gdy zapisywałam się do akcji "Robótki w podróży" wiedziałam tylko jedno - na jakie robótki spróbuję wykonać pojemnik. Bo tylko jeden rodzaj robótek robię w podróży - frywolitkę. Ponieważ zazwyczaj podróżuję pociągami, to frywolitka jest do tego idealna. Zajmuje mało miejsca, można ją robić niewielkimi fragmentami (to się przydaje w drodze do pracy). A poza tym nie umiem innych robótek. Chociaż nie powiem, próbowałam. Ale ani z drutami, ani z szydełkiem nie polubiliśmy się.

Dotychczas wszystkie przybory do frywolitki przewoziłam w metalowej puszeczce po zegarku. Prawie wszystkie, bo nożyczki mam w scyzoryku-karcie i noszę w portfelu. Tak zatem wygląda mój tymczasowy zestaw podróżny.



Puszka jak to puszka, przegródek nie ma i wszystko mi się tam plącze - czółenka, kordonki, gotowe fragmenty robótek, igły... No po prostu totalny miszmasz. Czas więc wykonać coś praktyczniejszego i może ładniejszego.

Teraz warto by się było zastanowić, co chcę przewozić i na co zaplanować przegródki. Zatem spróbuję zrobić wstępną listę.

No to zaczynam:
- czółenka (na razie mam dwa, ale może mi przybędzie?)
- kłębki kordonka (w liczbie chyba takiej ile czółenek, najlepiej, żeby dało się włożyć czółenko przy kordonku, na wypadek robienia łuczków)
- igła do zakańczania
- małe szydełko (na razie używam szydełka z jednego z czółenek, bo drugie mam tzw. "bursztynowe", ale wygodniej byłoby mnieć też osobno szydełko)
- gotowe kawałki robótek
- małe nożyczki (żeby nie musieć przy byle okazji wyciągać portfela)

Czy o czymś zapomniałam? Póki nie zaczęłam projektować i szyć mogę sobie jeszcze przypomnieć. Drogie bardziej doświadczone panny frywolne, wspomóżcie radą!

niedziela, 18 lipca 2010

Dwie nowe pieluchy


W końcu udało mi się znaleźć trochę czasu, aby opisać moje ostatnie dzieło pieluchowe. A właściwie dwa dzieła. Powstały one już jakiś czas temu, ale ciągle nie składało mi się, aby usiąść przed komputerem, wrzucić zdjęcia i napisać kilka słów.

Dzieła owe to dwie pieluszki-kieszonki. Tym razem już są to pełne kieszonki, które nie potrzebują otulacza. Jedna zapinana jest na rzepy, druga wiązana na troczki. Niestety przy ich robieniu nie pomyślałam i wszyłam gumki tylko przy nóżkach, a na pleckach już nie. Przez to bardzo niewygodnie się je zakłada. Czyli czeka mnie kolejna próba na drodze do idealnej pieluszki. Po wypróbowaniu ich stwierdzam też, że troczki się nie sprawdzają. Przy następnych pieluchach mam zamiar wypróbować zapięcie na guziki.

Pielucha troczkowa w pełnej okazałości



Pielucha rzepowa

piątek, 19 marca 2010

Kieszonka polarowa na pieluchę - tutorial


Pomyślałam sobie, że może są osoby takie jak ja, które chciałyby zrobić taką najprostszą na świecie "suchą pieluchę", a pojęcie o szyciu mają małe albo wcale. Taka kieszonka kieszonka polarowa jaką pokazywałam tu i tu jest świetnym rozwiązaniem jeśli ktoś, tak jak ja, na dzień zakłada dziecku otulacz i pieluchę tetrową lub analogiczną z innego materiału. Wtedy na noc można założyć otulacz i, zamiast zwykłej pieluchy, taką kieszonkę z wkładem chłonnym wewnątrz.
Od razu uprzedzam, że jeśli chodzi o szycie to jestem początkującą amatorką, więc najprawdopodobniej to, co tutaj pokazuję, nie spełnia żadnych norm krawieckich. Ważne jest jednak to, że uszyte przeze mnie kieszonki działają. Ale oczywiście jestem otwarta na wszelkie uwagi i komentarze dotyczące tego tutoriala. Zawsze mogę coś zmienić i poprawić.

Creative Commons License
Kieszonka polarowa na pieluchę - tutorial by Dobromiła is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem potyczkizmaszyna.blogspot.com

Będziemy potrzebować:
  1. maszynę do szycia
  2. nić
  3. kawałek cienkiego polaru, np. kocyk
  4. papier, np. pakowy
  5. nożyce do materiału
  6. nożyczki do papieru
  7. szpilki
  8. linijkę
  9. cienkopis


Uwaga! Jeśli nie mamy nożyc do materiału, to możemy ciąć polar tymi do papieru, ale nigdy odwrotnie! Papier bardzo łatwo tępi nożyce, więc jeśli mamy takie przeznaczone do materiałów, to tniemy nimi tylko materiały.

Z papieru wycinamy prostokąt o bokach długości 12 cm i 40 cm. To będą docelowe wymiary naszej kieszonki. Taka długość pasuje na duże dziecko. Jeżeli chcemy zrobić kieszonkę dla mniejszego i nie musieć zawijać końcówki, to dajemy mniej. Najlepiej zmierzyć jaką długość ma używany przez nas otulacz i zamiast 40 cm dać tę właśnie długość.



Przykładamy teraz wycięty prostokąt do polaru złożonego w dwie warstwy tak jak na poniższym zdjęciu. Jeden z krótszych boków prostokąta ma przylegać do zgięcia materiału, drugi z nich ma się łączyć z jednym z krańców polaru.


Przyszpilamy papier i obie warstwy polaru. Przy dłuższych bokach polar ma wystawać z zapasem przynajmniej centymetrowym spod papieru. Przy krótszych ma być na styk.


Przycinamy polar (obie warstwy na raz) w ten sposób, że przy dłuższych bokach (3 i 4 na poniższym zdjęciu) dajemy około centymetra lub dwóch zapasu. Ten boki będziemy zszywać i potrzebujemy zapasu. Krótszego boku, który wypadał na zgięciu materiału (1), nie tniemy. Przy drugim z krótszych boków (2) przycinamy równo do krańca papieru. Przy tym boku nie będziemy działać maszyną, bo potrzebujemy którędyś wsuwać wkład chłonny, a polar się nie strzępi, a więc nie ma potrzeby go zabezpieczać.







Odpinamy papier od materiału, od razu spinając z powrotem obie warstwy polaru. Aby zaznaczyć, w którym miejscu ma iść szew, mamy dwie możliwości. Jeśli nie mamy cienkopisu to szpilki wpinamy w miejscu, gdzie szedł brzeg papieru. Jeśli natomiast jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami cienkopisu, to rysujemy nim linię w tym miejscu, a szpilki możemy wbić obok linii. Rysowanie ołówkiem, mydełkiem lub kredą niestety na polarze nie działa, więc pozostaje cienkopis lub oznaczenie szpilkami. Aby łatwo wyjmowało się szpilki podczas szycia wpinamy je tak, aby łepek był skierowany w tę stronę w którą będziemy szyli. Nie wbijamy też szpilek zbyt gęsto, bo ciągła konieczność wyjmowania ich w trakcie szycia będzie nam bardzo utrudniać.



Wszystko mamy już przygotowane, a zatem możemy siadać do maszyny. Zakładam, że mamy już założoną i nić dolną i górną i w ogóle maszyna jest gotowa do szycia.

Aby zacząć ścieg, który nie będzie się rozpruwał, użyjemy ściegu wstecznego. Najprościej zrobić to używając możliwości szycia do tyłu. Większość maszyn ma taką funkcję, ale na wszelki wypadek opiszę tu jak to zrobić, gdy jej nie ma. Wszystko co wiem o ściegu wstecznym dowiedziałam się z tego tutoriala: How-To Backstitch.

Wkładamy materiał pod stopkę, tak aby wypadało to w pewnej odległości od zaplanowanego początku ściegu i aby materiał leżał odwrotnie niż normalnie do szycia. Ponieważ podczas szycia materiał przesuwa się względem nas do przodu, to teraz układamy go tak aby między igłą a nami był mały fragment a reszta za igłą. Opuszczamy stopkę.


Przeszywamy ten kawałek do brzegu materiału i zatrzymujemy się gdy prawie cały materiał jest już za igłą i tak aby igła była lekko wbita w materiał.


Podnosimy stopkę i przekręcamy materiał o 180 stopni. Po przekręceniu cały materiał powinien być między nami a igłą.


Opuszczamy stopkę i zaczynamy normalne szycie. Przeszywamy cały dłuższy bok po linii zaznaczonej przez szpilki. Szpilki wyjmujemy w trakcie, aby nie uszkodzić maszyny, gdy najedzie na taką szpilkę.

Gdy dojdziemy do końca tego boku znowu przy wbitej igle podnosimy stopkę i przekręcamy materiał o 180 stopni. Z tej strony też zakończymy ściegiem wstecznym.


Szyjemy ściegiem wstecznym krótki kawałek, podnosimy igłę oraz stopkę i wyciągamy przeszyty polar i kawałek nitek. Obcinamy nitki tak aby przy maszynie zostało po parę centymetrów obu nici.

Mamy już zrobioną połowę szycia.


Powtarzamy to samo na drugim z dłuższych boków.

Kiedy już wszystko obszyliśmy obcinamy wystające nitki i nadmiar materiału po bokach. To nam ułatwi przewracanie kieszonki na drugą stronę i będzie potem ciut więcej miejsca w środku. Musimy jednak uważać, żeby nie obciąć za dużo i nie najechać nożycami na szew.



Teraz czas na przewrócenie na drugą stronę.


I oto nasza gotowa kieszonka


I przykład użycia z ręczniczkiem jako wkładem chłonnym. Ręczniczek, czy pieluchę możemy złożyć jak nam wygodnie. Na poniższych zdjęciach jest pielucha przeznaczona dla chłopca, stąd większość wkładu chłonnego jest zgromadzona z przodu kieszonki.



A tak wkładamy kieszonkę w otulacz. Jak widać, w tym przypadku nasza kieszonka jest trochę na wyrost i przed założeniem dziecku trzeba zawinąć końcówkę kieszonki, żeby nie wystawała z otulacza.


Robota skończona. Zostaje już tylko założyć gotowy wyrób na pupę dziecka.

wtorek, 9 marca 2010

Pieluchy z Ikei


Rozpoczęłam produkcję seryjną. Kocyk z Ikei jest przerabiany na suche kieszonki pieluchowe, takie same jak mój pierwszy wyrób. Tym razem już dzięki brakowi pętelek idzie całkiem szybko i nawet w miarę prosto. W gotową taką kieszonkę wkładam złożony ręczniczek z Ikei jako wkładkę chłonną. I tak oto mam pieluszkę w całości ikeową. Szkoda tylko, że jeszcze potrzeba do tego otulacza.

A oto kupka już gotowych, wypchanych ręczniczkami, pieluch.

Zygzakowa porażka


Jednak się na razie zraziłam i nie będę próbować dalej zygzaka. Najlepsze co mi się udało uzyskać to ten brzeg


Na razie nie wiem gdzie jest problem, czy to wina maszyny czy moja, więc mam zamiar zająć się szyciem na prosto. Bo to już mi zaczyna trochę lepiej iść. Wpadłam w odpowiedni rytm pedałowania i już mi nie robi różnicy, że nie mam tej elektryki.

piątek, 5 marca 2010

Koniec z pętelkami!


Udało się! Zwalczyłam pętelki!
Chodzi oczywiście o te pętelki, które mi się robiły na dole szwu.
Wzięłam do ręki instrukcję, pokombinowałam z napięciami nici i udało się. Dolna nić była zbyt luźna. Teraz już jest ok i pętelek nie ma.
W związku z tym zaczęłam zabawę i próbuję zrobić zygzakowaty ścieg. Na razie z marnymi skutkami, ale nie zrażam się. Może coś nowego niedługo powstanie?

piątek, 1 stycznia 2010

Jak zrobiłam indyjskiego anioła


Przygotowanie indyjskiego anioła zaczęłam od zaprojektowania go i wykrojów do niego. Robiłam to w komputerze, więc łatwo mogę się moim dziełem podzielić. Wykroje umieściłam na wolnej licencji tutaj, więc jeśli znajdzie się ktoś, komu się mój aniołek spodobał to łatwo go może skopiować.

Do wykrojów trzeba oczywiście dodać po około centymetra na szycie. Potrzebne są: jedna część A (pas idący przez ramię), cztery części B (skrzydła), dwie części C (tułów z głową i ramionami) i jedna części D (spódnica).

Wykrojone części czekające na zszycie



I w trakcie przyszpilowania



Pas i spódnicę obszyłam maszynowo po zawinięciu brzegów dodanych do wykroju. Natomiast każde ze skrzydeł i tułów zszyłam na lewej stronie z dwóch części (przód i tył). W przypadku skrzydła zostawiłam niezszyty bok a w tułowiu dół. Przez te dziury przeciskałam te elementy na prawą stronę. Nie powiem - przeciśnięcie głowy to było niezłe wyzwanie. Chyba gdyby głowa była osobnym elementem od tułowia to by dużo ułatwiło. Po przerzuceniu na lewą stronę wyprasowałam każdy z elementów.

Tułów po zszyciu (jeszcze na lewej stronie).




Kiedy kawał materiału na spódnicę miałam już obszyty zaprasowałam na nim plisy (zaznaczone są na wykroju cieńszą linią) i zszyłam je ręcznie u góry. U dołu nie są zszyte, aby spódnica mogła się tam rozłożyć. Podobnie pośrodku materiału na pas przez ramię zszyłam jedną fałdkę.

Kiedy wszystkie elementy były już gotowe doszyłam je ręcznie do siebie. Większość zszyć jest zamaskowana przez pas idący przez ramię.
Najwięcej pracy zajęło mi udrapowanie spódnicy. Prawdę mówiąc cały czas nie jestem zadowolona z efektu tego drapowania. Ale następnym razem będzie na pewno lepiej!


 

Copyright © 2008 Designed by SimplyWP | Made free by Scrapbooking Software | Bloggerized by Ipiet Notez | Distributed by Deluxe Templates