czwartek, 15 stycznia 2015

Strój karnawałowy - Tree Fu Tom


Synek zażyczył sobie być na przedszkolnym balu Tree Fu Tomem. Oto efekt:


Moje dzieło to:
  • skrzydła (z kocyka i starego niemowlęcego pajacyka)
  • bluzka z długim rękawem (z mojej piżamy i koszulki)
  • tunika (niesamowite! z nowego (!) lnu)
  • getry udające buty (dalsza część kocyka)
  • kamień na pasku (lampa z zabawki otoczona materiałem z innego pajacyka)

piątek, 11 lutego 2011

Pokrowiec na kindle'a


 W końcu udało mi się uszyć coś, czego nie wstyd pokazać ludziom. Jest to pokrowiec na czytnik e-booków Amazon Kindle.

Miałam kilka pomysłów jak miałby taki pokrowiec wyglądać, ale nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać. Na szczęście dla mnie ten czytnik jest bardzo popularny w Stanach i kiedy wpisałam w google'ach "kindle cover pattern" wyskoczyło mi kilka schematów i tutoriali. Jeden mi się tak spodobał, że porzuciłam własne pomysły i zabrałam się za ten. Robiłam więc według tego tutoriala. Tutorial jest rewelacyjny, wszystko wyjaśnione łopatologicznie, jak krowie na granicy. Niestety ja nie jestem angielską krową i miałam trochę problemów ze zrozumieniem, czy mam coś robić po prawej stronie czy po lewej itp. Na szczęście wybrnęłam z tego.

Jako materiał miałam ścin wojskowego gore-teksu, a na usztywnienie wzięłam okładkę brulionu A4. Mąż dał na ten cel okładkę swojego zeszytu z notatkami ze studiów, więc poświęcenie było duże. Do tego dokupiłam czarną gumkę i oto materiały przygotowane do wykorzystania:


Na tym zdjęciu pięknie widać jaką wtopę zaliczyłam. Wszystkie wymiary w tutorialu były oczywiście w calach, a ja calowej linijki nie posiadam, więc musiałam to przeliczać na centymetry. No i pomyliłam się, 3/8 cala przeliczyłam na ok. 9 centymetrów, zamiast 9 milimetrów. Dwie z tych tekturek powinny być bardzo wąskie, a mnie wyszły prawie kwadraty. Na szczęście mój małżonek, który pomagał mi we wpychaniu usztywnień się zorientował, że coś jest nie tak. Jak widać politechniczne wykształcenie niewiele pomaga jak się jest blondynką.



Samo wkładanie tekturek jako usztywnienia też szło jak po grudzie, bo prawdopodobnie przy szyciu dałam minimalnie większe marginesy niż było założone. Ale mąż dzielnie przypiłował mi tektury i mężnie upychał.

Innym problemem był materiał. Dotychczas szyłam z dużo cieńszych rzeczy i teraz trochę się nabiedziłam nad dopasowaniem naprężenia nici, żeby dobrze szyło.

Jednak wszystko zakończyło się szczęśliwie i jestem naprawdę dumna z tego co mi wyszło.

Gotowy pokrowiec z kindelkiem w środku wygląda tak


A po rozłożeniu może być użyty jako stojak


Urządzenie wchodzi w niewielką kieszonkę i zarówno w wersji zamkniętej jak i stojakowej trzyma się dobrze.

A na wyświetlaczu widać tutorial, z którego korzystałam.  Bo kindelek też pomagał w szyciu swojego ubranka wyświetlając mi instrukcję.

środa, 9 lutego 2011

Pierwsza przeróbka


Na razie z robótek w podróży wyszły nici, albo i to nie. Ale nie zapomniałam o nich. Pomysł leży gdzieś w głębi mojego umysłu i ewoluuje. Kiedyś ten pojemnik na frywolitki zrobię.

A na razie udało mi się pokonać maszynę na tyle, że zrobiłam pierwszą w życiu krawiecką przeróbkę. Miałam kupioną w grzebalaku indyjską bluzeczkę (choli), którą potrzebowałam na występ taneczny (uczę się tańców indyjskich). Choli należało wcześniej do jakiejś raczej przysadzistej Hinduski, a ja należę do grona chudzielców, więc przeróbka była konieczna.

I udało się!

Robiłam to zwężenie przez dodanie dwóch zaszewek, bo bałam się prucia całości. Tak to wygląda na lewej stronie. Moje są tylko te dwa szwy wzdłuż, reszta była już wcześniej.



To była ta ładniejsza lewa strona. Niestety zrobiłam parę niedoróbek.  Jedna była tak koszmarna, że musiałam spruć i przeszyć jeszcze raz. Pozostałe nie przeszkadzają w noszeniu i nie chciało mi się już ich pruć. A oto i one.


Na szczęście na scenie nie widać wszystkiego.
A tak wyglądało gotowe choli na mnie za kulisami. Przepasana byłam chustą o wdzięcznej nazwie "dupata", która jeszcze zakryła moje błędy.

poniedziałek, 19 lipca 2010

Robótki w podróży: Przemyślenia na początek


Gdy zapisywałam się do akcji "Robótki w podróży" wiedziałam tylko jedno - na jakie robótki spróbuję wykonać pojemnik. Bo tylko jeden rodzaj robótek robię w podróży - frywolitkę. Ponieważ zazwyczaj podróżuję pociągami, to frywolitka jest do tego idealna. Zajmuje mało miejsca, można ją robić niewielkimi fragmentami (to się przydaje w drodze do pracy). A poza tym nie umiem innych robótek. Chociaż nie powiem, próbowałam. Ale ani z drutami, ani z szydełkiem nie polubiliśmy się.

Dotychczas wszystkie przybory do frywolitki przewoziłam w metalowej puszeczce po zegarku. Prawie wszystkie, bo nożyczki mam w scyzoryku-karcie i noszę w portfelu. Tak zatem wygląda mój tymczasowy zestaw podróżny.



Puszka jak to puszka, przegródek nie ma i wszystko mi się tam plącze - czółenka, kordonki, gotowe fragmenty robótek, igły... No po prostu totalny miszmasz. Czas więc wykonać coś praktyczniejszego i może ładniejszego.

Teraz warto by się było zastanowić, co chcę przewozić i na co zaplanować przegródki. Zatem spróbuję zrobić wstępną listę.

No to zaczynam:
- czółenka (na razie mam dwa, ale może mi przybędzie?)
- kłębki kordonka (w liczbie chyba takiej ile czółenek, najlepiej, żeby dało się włożyć czółenko przy kordonku, na wypadek robienia łuczków)
- igła do zakańczania
- małe szydełko (na razie używam szydełka z jednego z czółenek, bo drugie mam tzw. "bursztynowe", ale wygodniej byłoby mnieć też osobno szydełko)
- gotowe kawałki robótek
- małe nożyczki (żeby nie musieć przy byle okazji wyciągać portfela)

Czy o czymś zapomniałam? Póki nie zaczęłam projektować i szyć mogę sobie jeszcze przypomnieć. Drogie bardziej doświadczone panny frywolne, wspomóżcie radą!

niedziela, 18 lipca 2010

Dwie nowe pieluchy


W końcu udało mi się znaleźć trochę czasu, aby opisać moje ostatnie dzieło pieluchowe. A właściwie dwa dzieła. Powstały one już jakiś czas temu, ale ciągle nie składało mi się, aby usiąść przed komputerem, wrzucić zdjęcia i napisać kilka słów.

Dzieła owe to dwie pieluszki-kieszonki. Tym razem już są to pełne kieszonki, które nie potrzebują otulacza. Jedna zapinana jest na rzepy, druga wiązana na troczki. Niestety przy ich robieniu nie pomyślałam i wszyłam gumki tylko przy nóżkach, a na pleckach już nie. Przez to bardzo niewygodnie się je zakłada. Czyli czeka mnie kolejna próba na drodze do idealnej pieluszki. Po wypróbowaniu ich stwierdzam też, że troczki się nie sprawdzają. Przy następnych pieluchach mam zamiar wypróbować zapięcie na guziki.

Pielucha troczkowa w pełnej okazałości



Pielucha rzepowa

piątek, 19 marca 2010

Kieszonka polarowa na pieluchę - tutorial


Pomyślałam sobie, że może są osoby takie jak ja, które chciałyby zrobić taką najprostszą na świecie "suchą pieluchę", a pojęcie o szyciu mają małe albo wcale. Taka kieszonka kieszonka polarowa jaką pokazywałam tu i tu jest świetnym rozwiązaniem jeśli ktoś, tak jak ja, na dzień zakłada dziecku otulacz i pieluchę tetrową lub analogiczną z innego materiału. Wtedy na noc można założyć otulacz i, zamiast zwykłej pieluchy, taką kieszonkę z wkładem chłonnym wewnątrz.
Od razu uprzedzam, że jeśli chodzi o szycie to jestem początkującą amatorką, więc najprawdopodobniej to, co tutaj pokazuję, nie spełnia żadnych norm krawieckich. Ważne jest jednak to, że uszyte przeze mnie kieszonki działają. Ale oczywiście jestem otwarta na wszelkie uwagi i komentarze dotyczące tego tutoriala. Zawsze mogę coś zmienić i poprawić.

Creative Commons License
Kieszonka polarowa na pieluchę - tutorial by Dobromiła is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem potyczkizmaszyna.blogspot.com

Będziemy potrzebować:
  1. maszynę do szycia
  2. nić
  3. kawałek cienkiego polaru, np. kocyk
  4. papier, np. pakowy
  5. nożyce do materiału
  6. nożyczki do papieru
  7. szpilki
  8. linijkę
  9. cienkopis


Uwaga! Jeśli nie mamy nożyc do materiału, to możemy ciąć polar tymi do papieru, ale nigdy odwrotnie! Papier bardzo łatwo tępi nożyce, więc jeśli mamy takie przeznaczone do materiałów, to tniemy nimi tylko materiały.

Z papieru wycinamy prostokąt o bokach długości 12 cm i 40 cm. To będą docelowe wymiary naszej kieszonki. Taka długość pasuje na duże dziecko. Jeżeli chcemy zrobić kieszonkę dla mniejszego i nie musieć zawijać końcówki, to dajemy mniej. Najlepiej zmierzyć jaką długość ma używany przez nas otulacz i zamiast 40 cm dać tę właśnie długość.



Przykładamy teraz wycięty prostokąt do polaru złożonego w dwie warstwy tak jak na poniższym zdjęciu. Jeden z krótszych boków prostokąta ma przylegać do zgięcia materiału, drugi z nich ma się łączyć z jednym z krańców polaru.


Przyszpilamy papier i obie warstwy polaru. Przy dłuższych bokach polar ma wystawać z zapasem przynajmniej centymetrowym spod papieru. Przy krótszych ma być na styk.


Przycinamy polar (obie warstwy na raz) w ten sposób, że przy dłuższych bokach (3 i 4 na poniższym zdjęciu) dajemy około centymetra lub dwóch zapasu. Ten boki będziemy zszywać i potrzebujemy zapasu. Krótszego boku, który wypadał na zgięciu materiału (1), nie tniemy. Przy drugim z krótszych boków (2) przycinamy równo do krańca papieru. Przy tym boku nie będziemy działać maszyną, bo potrzebujemy którędyś wsuwać wkład chłonny, a polar się nie strzępi, a więc nie ma potrzeby go zabezpieczać.







Odpinamy papier od materiału, od razu spinając z powrotem obie warstwy polaru. Aby zaznaczyć, w którym miejscu ma iść szew, mamy dwie możliwości. Jeśli nie mamy cienkopisu to szpilki wpinamy w miejscu, gdzie szedł brzeg papieru. Jeśli natomiast jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami cienkopisu, to rysujemy nim linię w tym miejscu, a szpilki możemy wbić obok linii. Rysowanie ołówkiem, mydełkiem lub kredą niestety na polarze nie działa, więc pozostaje cienkopis lub oznaczenie szpilkami. Aby łatwo wyjmowało się szpilki podczas szycia wpinamy je tak, aby łepek był skierowany w tę stronę w którą będziemy szyli. Nie wbijamy też szpilek zbyt gęsto, bo ciągła konieczność wyjmowania ich w trakcie szycia będzie nam bardzo utrudniać.



Wszystko mamy już przygotowane, a zatem możemy siadać do maszyny. Zakładam, że mamy już założoną i nić dolną i górną i w ogóle maszyna jest gotowa do szycia.

Aby zacząć ścieg, który nie będzie się rozpruwał, użyjemy ściegu wstecznego. Najprościej zrobić to używając możliwości szycia do tyłu. Większość maszyn ma taką funkcję, ale na wszelki wypadek opiszę tu jak to zrobić, gdy jej nie ma. Wszystko co wiem o ściegu wstecznym dowiedziałam się z tego tutoriala: How-To Backstitch.

Wkładamy materiał pod stopkę, tak aby wypadało to w pewnej odległości od zaplanowanego początku ściegu i aby materiał leżał odwrotnie niż normalnie do szycia. Ponieważ podczas szycia materiał przesuwa się względem nas do przodu, to teraz układamy go tak aby między igłą a nami był mały fragment a reszta za igłą. Opuszczamy stopkę.


Przeszywamy ten kawałek do brzegu materiału i zatrzymujemy się gdy prawie cały materiał jest już za igłą i tak aby igła była lekko wbita w materiał.


Podnosimy stopkę i przekręcamy materiał o 180 stopni. Po przekręceniu cały materiał powinien być między nami a igłą.


Opuszczamy stopkę i zaczynamy normalne szycie. Przeszywamy cały dłuższy bok po linii zaznaczonej przez szpilki. Szpilki wyjmujemy w trakcie, aby nie uszkodzić maszyny, gdy najedzie na taką szpilkę.

Gdy dojdziemy do końca tego boku znowu przy wbitej igle podnosimy stopkę i przekręcamy materiał o 180 stopni. Z tej strony też zakończymy ściegiem wstecznym.


Szyjemy ściegiem wstecznym krótki kawałek, podnosimy igłę oraz stopkę i wyciągamy przeszyty polar i kawałek nitek. Obcinamy nitki tak aby przy maszynie zostało po parę centymetrów obu nici.

Mamy już zrobioną połowę szycia.


Powtarzamy to samo na drugim z dłuższych boków.

Kiedy już wszystko obszyliśmy obcinamy wystające nitki i nadmiar materiału po bokach. To nam ułatwi przewracanie kieszonki na drugą stronę i będzie potem ciut więcej miejsca w środku. Musimy jednak uważać, żeby nie obciąć za dużo i nie najechać nożycami na szew.



Teraz czas na przewrócenie na drugą stronę.


I oto nasza gotowa kieszonka


I przykład użycia z ręczniczkiem jako wkładem chłonnym. Ręczniczek, czy pieluchę możemy złożyć jak nam wygodnie. Na poniższych zdjęciach jest pielucha przeznaczona dla chłopca, stąd większość wkładu chłonnego jest zgromadzona z przodu kieszonki.



A tak wkładamy kieszonkę w otulacz. Jak widać, w tym przypadku nasza kieszonka jest trochę na wyrost i przed założeniem dziecku trzeba zawinąć końcówkę kieszonki, żeby nie wystawała z otulacza.


Robota skończona. Zostaje już tylko założyć gotowy wyrób na pupę dziecka.

wtorek, 9 marca 2010

Pieluchy z Ikei


Rozpoczęłam produkcję seryjną. Kocyk z Ikei jest przerabiany na suche kieszonki pieluchowe, takie same jak mój pierwszy wyrób. Tym razem już dzięki brakowi pętelek idzie całkiem szybko i nawet w miarę prosto. W gotową taką kieszonkę wkładam złożony ręczniczek z Ikei jako wkładkę chłonną. I tak oto mam pieluszkę w całości ikeową. Szkoda tylko, że jeszcze potrzeba do tego otulacza.

A oto kupka już gotowych, wypchanych ręczniczkami, pieluch.

 

Copyright © 2008 Designed by SimplyWP | Made free by Scrapbooking Software | Bloggerized by Ipiet Notez | Distributed by Deluxe Templates